Zdarza się, że jakaś piosenka wpadnie w ucho i na dłużej zatrzyma się w pamięci, zaciekawi wykonawca…
Ostatnio „napadła” mnie ta oto piosenka:
A to oryginał (chyba jednak nieco „płaski”?):
A może tak… (czy forma nie kłóci się z treścią?):
Oczywiście różni „tfurczy” internauci poczynili na Youtubie różne przeróbki tekstu mniej lub bardziej nieprzyzwoite. Nasuwa się w związku z tym refleksja o potrzebie używania tzw. brzydkich wyrazów, przeklinania, rzucania mięsem itp. Nie dająca się opanować potrzeba przeklinania nazywa się koprolalią i jest jednym z objawów zespołu Touretta. Wiąże się to z nieprawidłowościami w obrębie określonych struktur mózgowych. Człowiek ma zatem w swoim mózgu miejsca, które dają mu możliwość przeżyć mistycznych, jak i miejsca produkujące przeżycia z drugiego niejako bieguna – „czeluści piekielnych”.
Kiedyś w szkole podstawowej uległem czarowi poezji i zapragnąłem zostać poetą. Po długich męczarniach wymyśliłem taki oto wierszyk:
„Boli głowa, boli, czy pani pozwoli, by głowa bolała, kiedy sama chciała?” Mój starszy kolega natychmiast stworzył inną wersję: „Boli głowa, boli, czy pani pozwoli, aby mój przyjaciel panią wyp…lił.”
Tak to już jest: od wzniosłości do śmieszności droga niedaleka.